Nie marnujcie czasu na gromadzenie ziemskich skarbów , które niszczeją lub mogą zostać wam skradzione!
Zamiast tego zaangażujcie się w gromadzenie skarbów w Niebiosach, gdzie tego, co zbierzecie, żaden mól ani rdza nie zniszczy, a złodziej nie skradnie!
Mówię o tym, abyście nieustannie badali, z czym powiązane są wasze serca. One bowiem zakotwiczone są tam, gdzie znajduje się wasz skarb. Dzieje się tak, gdyż serce człowieka zawsze jest przywiązane do tego, co ma dla niego największą wartość.
To odnosi się również do spraw duchowych. Prawdziwą Światłość można bowiem ujrzeć dopiero wówczas, gdy oczy serca są zdrowe, a nie zaślepione chorobliwą zachłannością. Hojność serca jest bowiem niczym zdrowe oczy, które dają człowiekowi światło. Jeśli twoje serce będzie hojne, to całe twoje wnętrze będzie otwarte na Światłość. Jeśli jednak pogrążysz się w chciwości, będzie to tak, jakbyś miał chore oczy. Z tego powodu całe twoje wnętrze będzie pogrążone w mroku!
Uważaj zatem, do czego skłania się twoje serce: czy do Światłości – przez pielęgnowanie w sobie hojności, czy do ciemności – przez pogrążanie się w chciwości. Jeśli będziesz pielęgnował w sobie hojność serca, to całe twoje wnętrze zostanie opromienione Światłością i żadna ciemność nie zakorzeni się w tobie, gdyż dzięki takiej postawie serca będziesz wypełniony Światłością.
Nikt nie może mieć serca poddanego jednocześnie Światłości i ciemności, podobnie jak nikt nie jest w stanie służyć z oddaniem dwóm panom. Jeśli bowiem jest lojalny wobec jednego, to siłą rzeczy drugiego będzie lekceważył; jeśli jednemu okazuje posłuszeństwo, to polecenia drugiego uważa za nic. Nie ma zatem żadnej możliwości, byście mogli jednocześnie służyć i Bogu, i mamonie.
Z uwagi na to mówię wam: nie zamartwiajcie się na zapas o swoje utrzymanie – ani o to, co będziecie jeść i pić, ani o to, w co będziecie się ubierać. Czyż wasza dusza nie jest ważniejsza od pokarmu, a ciało od ubrania?
Aby to pojąć, spójrzcie na ptaki szybujące po nieboskłonie. Nie sieją, żniw nie urządzają, w stodołach niczego nie gromadzą, a wasz Niebiański Ojciec stale je żywi. Czyżbyście nie rozumieli tego, że dla Niego jesteście ważniejsi niż one?
Czy zamartwianie się doda wam czegokolwiek prócz kolejnych zmartwień? Czy ktokolwiek z was przez zamartwianie się potrafiłby dodać sobie na przykład pół metra wzrostu ?
A dlaczego tak bardzo zabiegacie o stroje? Przypatrzcie się kwiatomrosnącym na polach i wyciągnijcie wnioski z ich życia! Nie trudzą się ani nie przędą,
a przecież nawet Salomon w całym swym przepychu nie był ubrany tak wystawnie jak one.
Skoro więc Bóg tak wspaniale odziewa polne kwiaty, które dzisiaj są, a jutro będą jedynie sianem wrzucanym do pieca, to czyż z większą troską nie zadba o was? Dlaczego wasze poleganie na Bogu jest tak mizerne?!
Porzućcie w końcu zamartwianie się w stylu: „Co będziemy jeść?”, „Co będziemy pić?” albo: „W co się ubierzemy?”.
Przecież wasz Ojciec w Niebiosach doskonale wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Nie postępujcie zatem jak poganie, którzy zabiegają o to wszystko!
Wy ze wszystkich sił troszczcie się o sprawy Bożego Królestwa i o wzrastanie w Bożej sprawiedliwości, a wszystko, co jest do tego potrzebne, będzie wam dane!
Nie zamartwiajcie się na zapas o to, co zdarzy się jutro! Jutro zajmiecie się tym, co będzie jutro. Dziś natomiast rozprawcie się ze złem, które dostrzegacie w sobie dzisiaj!.